Moralność bombardujących

W Niemczech ukazała się książka:
Autor: Lothar Fritze,
Tytuł: Die Moral des Bombenterrors
[(PL)Moralność terroru bombowego]
Streszczenie (nm) książki jest tutaj:
http://www.deutschesfachbuch.de/info/detail.php?isbn=3789281913&part=1&word=&PHPSESSID=86ea17ee1053a435caf244031c33c427

Nie czytałem tej książki, ale ciekawy jestem, czy piszą w niej o bombardowaniach dokonanych przez Niemców, np. w Polsce.
Wiem, że gdy w Niemczech mówiło, lub pisało się o bombardowaniach Niemiec, to przyczyna tych bombardowań znikała. W ten sposób te bombardowania wypreparowane z kontekstu, przedstawiano jako czysty akt terroru Aliantów.

O wybrykach Niemców w 1939 r. w Polsce raczej nic nie ma - w tytule jest 'Allierte' czyli skupili się tylko na bombardowaniach Rzeszy przez Aliantów...

Wybryki Niemców w Polsce w 1939 r. odpłaciły się z nawiązką Niemcom w czasie dywanowych bombardowań. I zresztą bardzo dobrze.

Acer - pewnie że tak.

akurat odpłacono zwykłym cywilom. Gospodarce niemieckiej niewiele. A i zdolnośc obronna niewiele ucierpiała. przynajmniej nie w takim stopniu na jaki liczono.

Niemcy bombardując Polskę nigdy nie wyobrażali sobie jak może wyglądać nalot na miasto w stylu amerykańsko brytyjskim. Nikt nie miał tyle wyobraźni, że jest możliwe takie prowadzenie wojny. W 1939r. trudno było sobie pomyśleć o nalocie 1000 bombowców zrzucających bomby na centrum miasta nawet nie próbując trafić w cokolwiek. Tokio, Hiroszima, Hamburg, Drezno...

O nalotach na Polskę jest np. książka Emmerlinga, Lufwaffe nad Polską. Można bardzo polemizować oczywiście z autorem, ale to co tam opisuje to raczej amatorskie działania.
No i nie wszystkie książki muszą opisywać działania Niemców, alianci też walczyli brutalnie i to oni rozpoczęli naloty na miasta, bo niemieckie bombardowanie Londynu, które to zapoczątkowało było pomyłką. To co działo się wcześniej to mały pikuś.

Nawiasem mowiąc to anglicyforsowali ideę bombardowań dywanowych. Słunny rzeżnik Marszałek Harris" nota bene krytykowany a to w samej Anglii-protesty w izbie gmin. Amerykanie poczatkowo byli za bombardowaniami celów punktowych jako bardziej efektywnymi i taką taktykę preferowali przynajmniej początkowo. Po wojnie badajac efektywnośc takich bombardowań okazało sie że mieli rację. Pomijam fakt że taktyka bombardowań dywanowych miast i dzielnić mieszkalnych nie przynosiła chluby moralnej delikatnie mówiąc aliantom co podkresla wielu historyków. Nie osignięto celu jakim miało być rzekome załamanie sie ludnosci".

Luftwaffe nad Polską 1939 cz. III Stukaflieger

Tej czesci nie czytałem, tu moze byc ciekawe. No bo z jednej strony twierdzenia o atakowaniu przez lotnictwo kolumn cywilów na drogach (co jest jakby marnowaniem ograniczonych zasobów na cele bez znaczenia wojskowego) a z drugiej negowanie tego przez Niemców.

A.Korbaczewski Niemcy mogli sobie to trochę wyobrazić.
Pierwsze niemieckie bomby spadają na Warszawę w chwili wybuchu wojny. Naloty na stolicę trwają cały miesiąc. 17 września płonie Zamek Królewski. Największy nalot ma miejsce 25 września. W bombardowaniu bierze udział blisko 350 bombowców. Na Warszawę spada prawie 630 ton bomb burzących i zapalających. W mieście wybucha około 200 pożarów. W płomieniach stają gmachy publiczne, kościoły, budynki mieszkalne, szpitale  pomimo oznaczenia ich znakami Czerwonego Krzyża. Podczas oblężenia we wrześniu 1939 zniszczeniu ulega 12 procent zabudowy Warszawy.
Oni tylko nie przewidzieli zmiany własnego położenia militarnego. A, że wojna matką rozwoju technicznego to i naloty stał się większe.

Co do atakowania kolumn cywilów to miały za zadanie szerzyć chaos komunikacyjny, co skutkowało problemami w transporcie wojska na front. Drugim aspektem były dyrektywy Adolfa o nie oszczędzaniu cywili. Trzecim szerzenie terroru i paniki w społeczeństwie polskim.

chciałem oczywiście napisac oczywiście, ze naloty na Warszawę w 1939 były jednymi największych w całej wojnie. do 1945 roku nigdy alianci nie zebrali w jednym nalocie więcej niż 120 samolotów. Jednorazowo zrzucono na Drezno 55 ton bomb i zginęło według oficjalnych szacunków 3560 cywilów a według gebelsowskich komunikatów nawet 7000. Maksymalny obszar zniszczenia osiągnięto w tygodniowych nalotach na Hamburg i wyniósł on ok 21% powierzchni miasta, jednakze nie używano bomb zapalających a celem były stocznie.

Tu jest wnikliwa analiza tematu.
http://www.przestworzadws.netlook.pl/drezno/

czy wnikliwa to polemizowałbym. To tylko wersja amerykańska wykorzystujaca własciwue tylko ich własne materiały porownawcze. wielokrotnie cytowana w publikacjach.

Jeśli chodzi o niemieckie doświadczenie " przed wrześniem 1939 w Polsce to w tym przypadku należy przywołać wojnę w Hiszpanii .

Dla aryjskich chłopców był to dobry poligon , zresztą nie tylko dla nich !!!
Pozdr.

wulfgar jedynie ocena słuszności tych bombardowań może być subiektywna, ale liczby są obiektywne.

a pardomsik bo ja sie nieorientuję, jakie samoloty i czyje brały udział w nalocie na Guernikę?
Jak liczny był ten legion kondor, bo ja słyszałem że 5tys samolotów.

martian:Własnie liczby w mnie sa to nieobiektywne, Ten raport był pisany przez amerykanów pod presja krytyki. widac że był tworzony bardzo dawno. Zresztą bazuje na samych danych z 45 roku zasadniczo. Wg mnie jednym z najlepszych opracowań na temat Drezna (ale i opisuje historie innych nalotów ) jest ksiązka D. Irvinga drezno 1945 -apokalipsa" (tak tego Irvinga).On bazuje na dokumentach zarówno amerykańskich jak niemieckich i brytyjskich. Wystarczy porownac bazę zrodłową. jest imponująca.

Lotnictwo Legionu Condor liczyło ok 100 maszyn różnego typu.
Bombardowanie przeprowadzili Niemcy przy małej pomocy Włochów.

Co do szacunków tego pana na ten temat to nie będę się wypowiadał, bo inne jego szacunki np w sprawie holokaustu mówią same za siebie. Nie przytaczajmy na tym forum takich historyków" lub może nazwałbym go histerykiem.

chyba nie mnie? Nie oczekiwałem od Ciebie wypowiedzi z sensem ale widzę ze poczytałes trochę w sieci.

Sam piszesz że legion liczył 100 samolotów, co twierdzę także i ja. A pisanie o tym nadzwyczajnym doswiadczeniu zdobytym w Hiszpanii przez Niemców to bzdury właśnie są. Takie doświadczenia zdobywali tam wszyscy po obu stronach, ale udział 150 samolotów niemickich w tym także transportowych to chyba nie ma porównania z nalotami na Niemcy w 1943-44r. Bo może według Ciebie jest co porównywac?

Nalot na Guernikę, jak to twierdzą nawet w Wikipedii której nie można nazwać rewizjonistyczną, spaprali Włosi zrzucając bomby na miasto a potem za nimi juz wszyscy. Jakbyś cokolwiek poczytał o wojnie w Hiszpanii albo o lotnictwie to może byś się tego dowiedział dokładniej.
Na razie musisz troche jeszcze poczytać abym mógł z tobą polemizowac, bo raczej znasz historię z Discovery i Czterech Pancernych.

zgadzam sie korbaczewski. Z niektorych opracowań wynika że nie było zamierzeniem zrzucenie bomb na dzielnice mieszkalne. I to fakt że włosi jako pierwsi jak to określasz spaprali" sprawę a poprzez wywołane przez to pożary i zadymienie zdezorientowało nastepne fale samolotów. Bombardowanie Guerniki zostało rozdmuchane pózniej przez propagandę komunistyczna do miary ikony , nie wdajac sie w analize rzeczywistego przebiegu bombardowania.
Na marginesie sokoły stalina" też miały w Hiszpanii swój nieoceniony poligon.

nie zapominajcie o Wieluniu - pierwsze miasto zbombardowane przez Niemcow w 2sw. I nie zmylily ich zadne dymy i takie tam...

Na początku wojny, za czasów Chamberlaina bombardowanie było ograniczone do zrzucania ulotek i atakowania celów morskich. Naloty na cele lądowe były zakazane nie tylko z powodu strachu przed odwetem Niemców, lecz z powodu dość
szczególnych względów prawnych. Plan nalotu RAF-u na wojskowe cele w Schwarzwaldzie został odrzucony przez ministra lotnictwa sir Kingsleya Wooda ze słowami: „Czy jest pan świadom, że to jest prywatna własność? Za chwilę poprosi mnie pan o zrzucenie bomb na Essen!” Confetti i perswazja nie przyniosły najmniejszego skutku.

Siedem minut przed pierwszym wystrzałem z pancernika Schleswig-Holstein" nad Wieluń nadleciały samoloty z I Dywizjonu 76. Pułku Bombowców Nurkujących imienia Immelmanna pod dowództwem kapitana Waltera Siegela. Pierwszym celem nalotu stał się wieluński szpital, a jednym z lotników biorących udział w bombardowaniu był uczeń wieluńskiego gimnazjum Horst Scholle.
W mieście nie stacjonowały żadne jednostki wojskowe, mimo to piloci Luftwaffe zrównali miasto z ziemią, a po zrzuceniu bomb ostrzeliwali uciekającą ludność cywilną z pokładowych karabinów maszynowych. W trzech kolejnych nalotach, w których wzięło udział 120 bombowców, zrzucono ponad 70 ton bomb. Zginęło 1200 osób (miasto liczyło 16 tys. mieszkańców), trzy czwarte budynków zostało zniszczonych

A Rotterdam?

Polecam artykuł Trenknera z Tygodnika Powszechnego, bardzo wyważony, bardzo ciekawy - i napisany przez Niemca!

http://www.tygodnik.com.pl/numer/279202/trenkner.html