Skocz do zawartości

Rwd-8 ?


woytas

Rekomendowane odpowiedzi

Nr ewidencyjny zaczyna się od 54, czyli ósemka".
Bardziej mnie intryguje, co - wg opisu - ten samolot robił pod Rybnikiem, zajętym już w pierwszych godzinach wojny.
Do rozpoznania w pierwszych dniach były inne maszyny. Albo był to lot poranny z 1 września, kiedy może jeszcze pilot nie zorientował się, że to już wojna albo opis jest błędny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to lista niekompletna...wystarczy zapoznać się z Forum Myśliwcy i tam jest skarbnica wiedzy o losach naszych samolotów we wrześniu 1939 roku na podstawie zidentyfikowanych zdjęć.Pozdrawiam
Ps.Lokalizacja Krzysiek jako Rybnik też wydaje mi się mało prawdopodobna...Według posiadanych informacji samoloty z Muchowca albo przeleciały do Krakowa lub zostały w aeroklubie.Jednak to nie wyklucza prywatnej inicjatywy ewakuacji w innym kierunku..ale ktokolwiek wie....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na tym drugim zdjęciu jest (wg wystawiającego) opis: Abgeschossenes pol. Jagdflugzeug vor Krakau am 7 September´39" - co dodatkowo stawia ten Rybik z pierwszej fotografii pod znakiem zapytania.

Samolot o numerze ewidencyjnym 34-308 jest wg Morgały (Samoloty Wojskowe w Polsce 1924-39, str. 497) wymieniony w partii skierowanej w 1937 do dyspozycji Dow. Lotnictwa. Czyli oprócz tego, że był to samolot czysto" wojskowy, a nie przysposobiony z jakiegoś aeroklubu - nie wiadomo o jego przydziale nic. Zresztą sam jego wygląd wskazuje na wojskowe pochodzenie.
Moim zdaniem, ten samolot został uszkodzony w locie i próbował lądować, ale nie udało się go posadzić w miarę bezboleśnie. Gdyby był zbombardowany, to wokół byłby jakiś lej lub coś takiego. Jeśliby ten samolot został porzucony na jakimś lotnisku, to albo byłby nietknięty albo raczej spalony, a tu uszkodzenia są typowe dla awaryjnego lądowania. I to w terenie przygodnym, po czym samolot został porzucony przez lotników, a stał się obiektem do pamiątkowych fotografii. Co ciekawe, nie ma wyprutych" szachownic ani innych elementów oznakowania - wygląda na to, że w momencie fotografowania był to jeszcze świeży" obiekt. Wandale dopiero nadejdą...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz rację. Powiększyłem zdjęcie i wyszło, że śmigło jest w szczątkach, a to by świadczyło o tym, że samolot mocno grzmotnął o ziemię z pracującym silnikiem podczas próby lądowania. Brak śladów przestrzelin i pożaru świadczy raczej o tym, że to mogła być awaria, lub błąd w pilotażu?
Jeżeli ten wypadek miał mieć miejsce w okolicach Krakowa, to jedynie polowe lotnisko w Balicach pasuje - bardzo podobny krajobraz.

pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza teoria jest taka. Samolot został złożony do zdjęcia, jak to często bywało. Zwróćcie uwagę, że teren dookoła samolotu jest idealnie czysty. Zakładając, że części pochodzą od jednego egzemplarza samolotu musiał nieżle zaczepić o coś lewym płatem (patrząc od przodu). Widać, że do połowy jest on poważnie zniszczony , a na pozostałej części jest złożona klapa i zerwane częściowo pokrycie. Natomiast prawy płat jest właściwie niezniszczony. Silnik jest wyłamany z łoża. Gdyby wypadek miał miejsce w miejscu robienia zdjęcia, ziemia powinna być choć trochę zryta" przez śmigło. Tylna część kadłuba (na drugim zdjęciu) jest też w dobrym stanie. Wg mnie przy silnym uderzeniu powinna być trochę naruszona kratownica i na skutek tego pomarszczone pokrycie - płótno. Intryguje mnie płaska część włożona między silnik a niezniszczony fragment lewego płata. Może kawałek aldachimu?
Moja druga teoria jest taka, że samolot został zniszczony przez polskich lotników, którzy lądowali w terenie z braku paliwa lub w wyniku jakiejś usterki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę że uszkodzenia nastąpiły podczas lądowania-rozbicia się tej maszyny.
1-Połamane śmigło.

Gdyby wypadek miał miejsce w miejscu robienia zdjęcia, ziemia powinna być choć trochę "zryta przez śmigło"

Jak widać na zdjęciu łopat nie ma więc nie mogły nic zryć".
Pewnie odpadły w miejscu przyziemienia.

2-Zniesione podwozie.
3-Zerwany i mocno zniszczony płat nośny.

Taki rodzaj uszkodzeń nie wskazuje na ęczną" robotę możliwą do wykonania siłami załogi.

wróćcie uwagę, że teren dookoła samolotu jest idealnie czysty"

To o niczym nie świadczy.Mógł się znaleźć w tym miejscu po kilku czy kilkunastu metrowym kangurze" a przede wszystkim nie wiemy ile razy i w jaki sposób go obróciło podczas lądowania". Mocne uszkodzenia konstrukcji wskazują na to że lekko nie siadł.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbowałem przyporządkować ten samolot do jakiejś jednostki, albo spróbować chociaż coś więcej o nim ustalić.
Oprócz tego, co pisałem o przydziale RWD-8 nrew 34-308 do dyspozycji DL, nie znalazłem w swoich notatkach nic więcej.
Kilka poszlak jednak mam.
Opierając się na założeniach, że:
- samolot był sfotografowany w pasie działania Armii Kraków,
- wygląda na stricte wojskowy, a nie na zmobilizowany w ostatniej chwili samolot aeroklubowy,
przyjąłem, że najbardziej prawdopodobnym przydziałem naszego samolotu byłby 3. Pluton Łącznikowy, sformowany w 2. Pułku w Krakowie tuż przed wojną. Do stworzenia takich plutonów - w sumie 12, po 3 RWD-8 w każdym - raczej nie brano samolotów ze szkół lotniczych (a znaczna ilość RWD-8 właśnie tam była przyporządkowana), ale właśnie ta wspomniana rezerwa mogła posłużyć do wypełnienia stanów etatowych dla owych plutonów łącznikowych. W LOTNICTWIE nr 2005-09 znalazłem artykuł pp. Belcarza i Kopańskiego o działaniach 3. Plutonu we wrześniu 1939. Z opisu dwóch utraconych do momentu wycofania się Plutonu w okolice Kolbuszowej samolotów mógłby to być uszkodzony 4.09 ogniem własnych oddziałów samolot, na którym leciał pchor. Roman Stadtmüller. Mógłby, ale relacja pilota mówi o lądowaniu ze stojącym śmigłem, a nasz ma śmigło w proszku - chyba, że zostało zdemontowane, podobnie jak wyposażenie (widać, że w drugiej kabinie nie ma deski z przyrządami, chociaż akurat w przypadku samolotów łącznikowych nie jestem pewien, czy w ogóle taką montowano). Druga maszyna, utracona dzień wcześniej (też na skutek ognia własnego), została - wg relacji - spalona przez załogę, więc raczej odpada. 5 września Pluton miał wciąż na stanie jednego RWD-8, nie ma informacji o stratach, a 7 - był już w okolicach Mielca, czyli dość daleko od okolic Krakowa. 8 września w okolicach Zawichostu (ładny kawałek globusa od Krakowa) lądował awaryjnie, z powodu awarii silnika, kolejny samolot, ale z opisu wynika, że po lądowaniu był w niezłym stanie, czyli nawet i ten odpada. 9 września na stanie został już tylko Lublin R-XIII, więc dalej nie szukałem.
Druga hipoteza to taka, że był to samolot dyspozycyjny z Dowództwa 2. Pułku z Krakowa. Istnieje foto (p. FB Samoloty Polskie) maszyny z nr bocznym 6 zrobione w 1938 r., ale moim zdaniem ma ona inny krój cyfry 6" oraz namalowane ma dodatkowo pasy (funkcyjne?) na górze skrzydła. Po drugie wcale nie ma pewności, czy nasz samolot miał numer boczny jednocyfrowy - stojący żołnierz skutecznie zasłania kadłub przed cyfrą 6.
Oczywiście może to być także samolot używany jako pomocniczy w niemalże każdej eskadrze - chociażby jako dyspozycyjny lub do poszukiwania samolotów lądujących awaryjnie.
Może kiedyś wypłynie coś więcej, ale chyba na razie o tym samolocie a pewniaka" nie można powiedzieć prawie nic.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 3 months later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie